Zastanawialiście się kiedyś, jak się żyje po drugiej stronie świata? Zwykle wrzucamy Azjatów do jednego worka i kojarzymy ich przede wszystkim z ekstremalnie długiego dnia pracy, surowego kształcenia od najmłodszych lat i ciekawej kuchni. Jak wygląda życie w Tajlandii, która również należy do krajów Azji?
Kraj ludzi wolnych
My, Europejczycy zupełnie inaczej rozumiemy pojęcie wolności niż Tajowie. Dla Europejczyka wolność kojarzy się głównie z pieniędzmi i od najmłodszych lat podążamy za schematem wykształcenie-kariera-rodzina. Oficjalnie mówi się, że co piąty mieszkaniec Europy cierpi na nerwicę albo depresję, czując się zagubiony w gonitwie o lepszą posadę, samochód czy dom. Żyjemy głównie po to, żeby pracować i nie potrafimy odpocząć podczas krótkich urlopów, nawet w egzotycznych krajach. Co więcej, to właśnie tutaj „wychodzi” z nas całe zniecierpliwienie, egoizm i wysokie oczekiwania wobec innych ludzi i świata. Dlatego podróżując do Tajlandii samodzielnie (w wycieczkach zorganizowanych o wiele trudniej o takie doświadczenia) zachodni turyści przeżywają szok kulturowy – Tajowie różnią się od nas w każdym calu. W Tajlandii wolność traktuje się jako wolność własnych decyzji, myśli i wierzeń. Duży nacisk kładzie się na kontakty międzyludzkie i tworzenie relacji, także w ramach społeczeństwa. Tajowie, pomimo tego, że nie należą do najbogatszych, są bardzo zjednoczonym narodem – łączy ich wspólna miłość do Buddy, rodziny królewskiej oraz historii ich kraju.
Opanowanie
Do legend przechodzą historie o tym, jak zachowują się turyści z zachodu i jak na to reagują Tajowie. Niecierpliwi Europejczycy bardzo często wyładowują swoje frustracje na opanowanych Tajach, co spotyka się nie tyle co z niechęcią, ale kompletnym niezrozumieniem z obu stron. W przewodnikach bardzo często piszą, że Tajowie nie przepadają za publicznym głośnym pokazywaniem emocji (śmiech, krzyk). Wynika to z różnicy kulturowej – w końcu Tajlandia to w 93% buddyjskie państwo, a podążając za zasadami buddyjskiej szkoły, przez całe życie dąży się do harmonii, w której, jak wiadomo, nie ma miejsca na rozchwiane emocje. Dlatego Europejczyk, który krzyczy na Taja zostanie przez niego zignorowany i potraktowany jak dziecko – Tajowie zazwyczaj odczekują ile trzeba, by turysta się uspokoił i dopiero wtedy podejmują rozmowę. W Tajlandii czas płynie zupełnie inaczej i mieszkańców spóźniony kilka godzin autobus nie urasta do rangi problemu dnia. Zawsze można przecież pomedytować i poczekać na to, aż przyjedzie.
Skromność
Tajowie to również skromny naród, chociaż przez ostatnie lata zachodni świat ich trochę „rozpuścił”. Generalnie są otwarci i pomocni, nie odmawiają nakarmienia lub nawet przenocowania zagubionego turysty. Wiąże się to również z filozofią buddyjską i karmą – dobre uczynki z obecnego wcielenia powrócą do ciebie w przyszłym wcieleniu. Złe również. Niestety, coraz częściej się zdarza, że Tajowie zaczynają traktować turystów jak worki pieniędzy i potrafią podbić ceny za różne usługi nawet trzykrotnie. Takie sytuacje mają miejsce na tzw. głównych szlakach turystycznych, więc jeśli podróżuje się w głąb kraju, intencje mieszkańców nie będą zawierały podtekstów. Warto poznać się bliżej z lokalnymi mieszkańcami, bo tylko dzięki temu będziemy mieć szansę w pełni zobaczyć tę fascynującą kulturę